Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest Rubik... nie
Mamy do czynienia z nie lada zagadką. Proszę spojrzeć na ramoneskę Piotra "Klaszcz" Rubika, na której widnieją naszywki legendarnych kapel metalowych: japońskiego Sabbat, amerykańskiej thrashmetalowej trupy Sadus oraz Entombed. Tych ostatnich nie trzeba przedstawiać. Kto ma znać ten zna. Mądremu dość. I byłoby wszystko git, gdyby nie pewne znalezisko, na które natrafiła ekipa poszukiwawcza nagnana przez druha Borucha. Odnaleziono kostkę Rubika. Nie sześcianik z ruchomymi ściankami, ale kultowy, wśród harcerzy i kindermetali plecak, w którym mieszczą się takie precjoza jak dyskietka z empetrójkami Behemotha, farbki do malowania twarzy, egzemplarz "Metal Hammera" z plakatem Linkin Park, a także zeszyty do gimnazjum.
Co może mieć w plecaku nasz bohater? Może "pachnący chlebem dom z roześmianą buzią twą"? Nie, zdecydowanie za mało przestrzeni. To może "koraliki wspólnych lat i zim, fotki gdzie na zawsze ona z nim"? Już prędzej. A druha Borucha, jako prawdziwego harcerza, szczególnie zainteresowały te fotki. Czyżby Piotr R.również wysyłał coś do suczki Ramony? W każdym razie zawartość plecaka pozostaje nierozwiązaną zagadką. Takim samym nieodgadnionym sekretem pozostanie już chyba dysonans, który rozbrzmiewa pomiędzy kultową ramoneską (coś nieprzypadkowa to zbieżność, pan R. musiał wysyłać coś do przyjaciółki Kory), a kostką. Kostką Rubika, na której malują się zdecydowanie inne naszywki.
A niech mówią. Na prawdziwą sztukę zawsze jest czas.
piątek, 29 czerwca 2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Szatan postmodernistyczny
O szatanie będzie Druh Boruch prawił. O postmodernistycznym szatanie, czyli takim, który łączy w sobie modernizm "Lucifera" nikogo innego, jak wieszcza większego nieco kalibru (ale tylko nieco większego, żeby sobie nie wyobrażał, że na naszych obozowych wieczornicach zagości na dłużej), Tadeusza Micińskiego, z diabłem, a raczej jego remizową inkarnacją czasów ponowoczesnych. Owa druga odmiana pochodzić będzie z tekstu osławionego Big Dance pod tytułem "Brązowe dziewczyny".
Krótki, postmodernistyczny eksperyment posłuży nam, abyśmy zobaczyli, że o tych samych sprawach można mówić zupełnie innymi językami.
Niech zatem przemówi autor "Bazylissy Teofanu", brodaty demon cyganerii artystycznej.
Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży,
lecący z jękiem w dal -- jak głuchy dzwon północy --
ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy
iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy.
Prawda, że srogo się zrobiło? Ale są to jedynie pozory. Pragnę uspokoić konserwatywnie myślących czytelników, że w żadne satanizmy Druh Boruch bawić się nie zamierza. Te zabawy pozostawmy smutnym chłopcom w czerni, którym ksiądz jedynkę za brak zeszytu na religii postawił. Sens tego zagadkowego czterowiersza wyjaśnia się, gdy zestawimy go z kolejnym wyimkiem tekstu.
Lubię w swoim dresie, jeździć w mercedesie
I chociaż dość mały mam mózg.
Lubię sobie z rana obejrzeć Pudziana,
Rzucić po śniadaniu wiąche bluzg.
Widać doskonale, że analiza równoległa pozwala z tekstu Micińskiego wydobyć nowy sens. Żaden tam Lucifer, ale poczciwy polski Boruta, czy Rokita, który swój mały, małpi móżdżek nazywa "głuchym dzwonem północy", a wiącha jego bluzg staje się "iskrą bólów". Rzeczony szatan pewnie po meczu śpiewa "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało" i siedząc w klapkach marki Kubota popija odżywcze piwo z Biedry, 1.99 PLN za puchę.
Ja -- otchłań tęcz -- a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach --
jam błysk wulkanów -- a w błotnych nizinach
idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.
Podmiot liryczny płacze nad swoją egzystencją. Wrażliwy z niego chłopak, nie ma co. Histeryzuje i przesadza. A może ma powody? Co na to wieszczyki z Big Dance?
Chociaż mam muskuły - takie są reguły,
Ja nie jestem twardy jak głaz.
Kiedy serial rusza, płacze moja dusza
I w mym oku kręci się łza.
No i się wyjaśniło. Serial, a nie żadne egzystencjalne pierdu - pierdu. Błysk wulkanów to po prostu rozpoczęcie serialu. Na przykład "Klanu", i to wedle Hitchcockowskiego stwierdzenia, że film powinien zacząć się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie powinno rosnąć. Pewnie Marek Mostowiak pokłócił się z córkami. Nie ten serial? Kto by się tym przejął?
Jak widać, satanizm moderne nie taki straszny, jak go malują. W groźnym, mizantropijnym diable kryje się gdzieś wrażliwa, polska dusza, która wzrusza się prostymi przyjemnościami, a gdy zajdzie taka potrzeba, dres włoży i w mordę przyfasoli komu trza.
piątek, 8 czerwca 2012
Gotycka woda z mózgu
Przeglądając internet, natknąłem się ostatnio na lastfmowy profil pewnego nadwrażliwego pogańskiego gota. Chłopina pozuje w rozchełstanej koszuli, mętnym wzrokiem patrząc w dal, w poszukiwaniu rusałek, czy innych świtezianek. A muzyczka ino, ino, a muzyczka rżnie. Tiamat, Dreadful Shadows, Inkubus Sukkubus oraz inne nazwy, które boję się tu przytaczać, aby i mnie jakieś słowiańskie licho nie opętało. Okej, okej, muzyczka jak muzyczka, dramatem jeszcze by nie była, gdyby nie fakt, że romantyczny chłopiec wiersz napisał.
Ostatnio Druh Boruch dokonał wnikliwej analizy tekstów paru zespołów młodzieżowych, ale przy tym dziele wszelkie umiejętności harcmistrza zamarły. Wiersz jest o kwiatach i odsłania jakże piękne i wrażliwe wnętrze. Przeczytajmy.
Fiołki
O me lube i kochane,
nie patrzcie na mnie jakby zapomniane,
serce moje waszą wonią oddychające,
bijące na wygnaniu,
tak jak wy samotnie w cieniu tkwiące,
bez was jestem jak źdbło uschłego trioletu,
jak słońce żałobnie światłem rwące,
a serce moje tkliwe koloru waszego jest fioletu,
oczy łzą księżycową lamentujące.
Jedyne, co mogę zrobić, to udzielić porady medycznej.
1. Za dużo "Cierpień młodego Wertera". Chłopie, nigdy więcej. Wyrzuć tę książkę.
2. Za dużo gothic idiothic. Kto mi teraz powie, że ta muzyka nie ma szkodliwego wpływu na świadomość człowieka?
3. Proszę posłuchać dziesięć razy "Reign in Blood", dziesięć razy "Killing Technology" i dziesięć razy "Never Mind the Bollocks". Objawy ustąpią.
Na koniec, żeby nie było, że jestem niewrażliwym bucem i potrafię tylko ironizować, czy sarkastycznie wyśmiewać biednych gotów i poetów z bożej łaski, sam podzielę się moimi wierszami o kwiatach.
Kalafiory
Neverending story,
wpier****m kalafiory.
Brokuły
Krowy, osły, muły,
wszystko wpier***a brokuły.
I to było tyle na dzisiaj. Odżywiajcie się zdrowo, pszczółki!
Ostatnio Druh Boruch dokonał wnikliwej analizy tekstów paru zespołów młodzieżowych, ale przy tym dziele wszelkie umiejętności harcmistrza zamarły. Wiersz jest o kwiatach i odsłania jakże piękne i wrażliwe wnętrze. Przeczytajmy.
Fiołki
O me lube i kochane,
nie patrzcie na mnie jakby zapomniane,
serce moje waszą wonią oddychające,
bijące na wygnaniu,
tak jak wy samotnie w cieniu tkwiące,
bez was jestem jak źdbło uschłego trioletu,
jak słońce żałobnie światłem rwące,
a serce moje tkliwe koloru waszego jest fioletu,
oczy łzą księżycową lamentujące.
Jedyne, co mogę zrobić, to udzielić porady medycznej.
1. Za dużo "Cierpień młodego Wertera". Chłopie, nigdy więcej. Wyrzuć tę książkę.
2. Za dużo gothic idiothic. Kto mi teraz powie, że ta muzyka nie ma szkodliwego wpływu na świadomość człowieka?
3. Proszę posłuchać dziesięć razy "Reign in Blood", dziesięć razy "Killing Technology" i dziesięć razy "Never Mind the Bollocks". Objawy ustąpią.
Na koniec, żeby nie było, że jestem niewrażliwym bucem i potrafię tylko ironizować, czy sarkastycznie wyśmiewać biednych gotów i poetów z bożej łaski, sam podzielę się moimi wierszami o kwiatach.
Kalafiory
Neverending story,
wpier****m kalafiory.
Brokuły
Krowy, osły, muły,
wszystko wpier***a brokuły.
I to było tyle na dzisiaj. Odżywiajcie się zdrowo, pszczółki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)