Przed Wami ostatnia część metalowej listy przebojów ulubionych motywów piosenkowych. Pięciu ostatnich zawodników zaczyna ustawiać się na podium, pięć miejsc, pięć ramion pentagramu, pięć zmysłów i pięć zwojów mózgowych osobnika w brudnych glanach, pijanego tanim winem i krzyczącego "szatan" pod sceną. O szatanie było ostatnio, a teraz niespodziewajka...
5. Love
Były aniołki, więc czemu nie miłość. W końcu każdy jej potrzebuje i pożąda, nawet dumne syny Odyna czy Swarożyca pogańskie dzieci. Miłość, jak w życiu, tak i w tekstach metalowych, różne ma oblicza. Rani, jak fałsze Fernanda Ribeiro z Moonspell (Love Hurts), a najczęściej jest to uczucie mroczne, złe i posępne niczym mina pobitego przez dresiarzy fana Behemotha (Demoniacal Love). Niekoniecznie trzeba kochać kobietę, można związki chemiczne (My Skin Loves the Steel), pory dnia (Night Lover), narzędzia z warsztatu (Chainsaw Lover) lub znanych nam już z Biblii kolegów (She's In Love With Satan). Również znajdzie się coś dla fanów geografii fizycznej (Love of Lava), zwłaszcza w kontekście dymienia islandzkiego wulkanu o niewymawialnej nazwie. Znajdzie się również coś dla emodziatwy zafascynowanej Werterem (Love, Sorrow, and Suicide). No, ale w końcu twardzi metalowcy tak naprawdę miłości nie potrzebują (Love is For Suckers).
4. Kill
O tak. Zabijać metalowcy lubią, zabijają dużo, na różne sposoby, różnemi narzędziami, z różnych powodów i w różnych konfiguracjach oraz porach. Srogi kill się szykuje, razem młodzi przyjaciele, zabić trza nam dzisiaj wiele (Time to Kill). Dla zabawy (Killing for Fun). Wszystkich humanistów (Kill All Humans). Panią z dziekanatu (The Witch Must Be Killed). Cichaczem (Silent Kill). Z atencją i gracją (Passion Sets the Killing). Księdza po kolędzie (Priestkiller). Nie wykluczamy zachowań autodestrukcyjnych, gdy z powyższych killów nic nam nie wyjdzie (Kill Yourself). Zawsze można jednak wybrać alternatywę i zabić takich kozich synów, co to metalu słuchają, ale nie stronią od innych rzeczy, ci są najgorsi (Killing All the Posers). Nielubianą koleżankę, która słucha Lady Gagi i obce jej piękno Nightwish również sprzątnąć możemy (Kill That Fucking Bitch), również jakieś większe paskudztwo, szczególnie latające (Killing the Dragon). Nie oszukujmy się jednak, wiadomo, po co i dla kogo się to kill (Kill The Christian's Glory For Satanic Warmaster; Kill All Humanity Now For Satan). Kill for Satan i po krzyku!
3. Evil
Robi się coraz goręcej bo i tematy coraz gorętsze. Ze złem nie ma żartów, potrafi się pokazać w całej okazałości i wtedy nie ma, że jesteś metalem, uciekasz przed nim i przypominasz sobie wszystkie modlitwy, które skrzętnie i metodycznie zapominałeś wypierając je wzruszającymi tekstami o kozłach. Uważaj więc na swoje glany bo Evil Never Sleeps! Możesz się ukryć Under the Shadows of Evil i pojechać na karnawał do Rio. Ale uważaj, wejdziesz w mroczny zaułek i już następuje Brazilian Evil Legions Attack. Nogi tancerki samby, kopyta konia, kozi łeb i kosmate cycki, oto południowoamerykańscy Evil Warriors. W kraju też nie jest bezpiecznie, po lasach czai się Slavonic Horned Evil. Prasłowiańcy poganie puknęliby się w głowę. Albo popadliby w niebezpieczny stan: Melancholy of Evil Souls. Złym duszyczkom również niedobrze na serduszku. Kwiatka im dać na pocieszenie (Evil Rose). W końcu każdy wie, że Evil is Sexy.
2. God
Skucha, drodzy państwo! Czyżby wyszła skrywana przed światem religijność metaluchów? Czyżby co niedziela brudne i popękane glany przekraczały próg kościoła? To zbyt utopijna wizja, równie dobrze można żądać od wszystkich feministek żeby wyładniały. Może więc chodzić o jakieś mitologiczne stwory rodem z baśni z przedszkola w Norwegii (Twilight of the Thunder God), albo kierownika skupu złomu (God of Metal). Niektórzy sławią afrykańskie boginie (The Black Goddess Rises) albo poznańskie koziołki (Consecration of the Horned God). Spotkać można również i bardziej groteskowe twory (Heretic Mountain God), ten nie dość, że góral to jeszcze heretyk. Ktoś coś przypalał i bynajmniej nie była to kiełbasa na patelni. Można również wyrazić się brzydko (God is a Holy Fuck) albo strasznie się zbuntować i podrzeć zeszyt od religii (Fuck Your God Worship Satan). Na koniec wypuścić lejce wyobraźni i dać się porwać prawdziwie bluźnierczej wizji (Burning Your Churches to Ash, Fucking Your God Up Her Ass). Ach, naprawdę, metalowcy to silne chłopaki, takie bezkompromisowe, histeria metaluchów względem Boga przypomina gniew mrówki, która chciałaby obalić na ziemię słonia. I nawet metalowcy mają za co Bogu dziękować (Thank God for Satan).
1. Hell
Na miejscu pierwszym piekło! Kogo piekło, tego nie szczypało, czym byłby metal bez piekła? W końcu Metal and Hell, prawda? Kotły ze smołą, krzątające się obok kozły, deputaty węglowe, tani opał, koks za półdarmo, kto by nie chciał spędzić tam swojej wieczności? W niebie wieje, do tego blisko przelatują samoloty, wszyscy odmawiają różańce i chodzą na pielgrzymki, a tutaj miło, pod kotłami wesoło trzaskają brykiety, aż się wychodzić nie chce. We Must Be in Hell, nie ma innej opcji. We're Going to Hell for This. Podstawowe atrybuty metalowca, który pretenduje do pójścia w zaświaty to Hell, Metal, Drugs, Sex, Beer. Prawie jak pięć przykazań kościelnych, tylko, że krócej. Jeśli powstają takie tytuły jak In This Black Thrashing Night of Infernal Hell, duch w metalowcach nie ginie. Zdarzają się im nawet ludzkie odruchy w tym piekle, kto by pomyślał, ale brakuje paniczom tak znienawidzonej przez nich postaci, że chcieliby aby wpadła na chwilę, poklepała po chudych pleckach i zapytała: co słychać ziomy? (Jesus To Hell). Ale jak się powiedziało A, trzeba rzec B. W piekle źle nie jest, mają tam opiekę medyczną (Dentist from Hell), bary i restauracje (Drinks from Hell), wolne weekendy (Sunday Morning in Hell), pocztę, z której można wysłać widokówkę z życzeniami (Greetings From Hell; Postcards From Hell), żadnych podejrzanych chorób (No AIDS in Hell), w końcu swojego prezydenta, ale dożywotniego, jak Łukaszenka na Białorusi (Satan the King Of Hell). Żadnej anarchii, władza jak ta lala, porządek musi być, nawet w piekle.
Uwaga: wszystkie zapisane kursywą tytuły są autentyczne i pochodzą z wydawnictw metalowych.
niedziela, 16 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz